Odkąd zamieszkałyśmy w Londynie minęły już prawie 2
tygodnie. Jutro mamy lot do Los Angeles, do rodzinki. Głównie lecimy tam
ponieważ nasi bracia mają bardzo ważny mecz, a dobrze wiemy, że byłoby im dużo
lepiej gdybyśmy się tam też zjawiły. Mama mówiła, że Travis i Matt nie wiedzą
nic o naszym przyjeździe, więc mam nadzieję, że będą pozytywnie zaskoczeni. W
końcu jesteśmy ich ulubionymi siostrami J.
Codziennie z Sophie poznajemy Londyn. Jest tu na serio cudownie. No i ja oprócz
Londynu poznaję coraz lepiej Hazzę (tak na niego mówią znajomi). Najbardziej
jednak martwi mnie to, że nigdy nie byliśmy razem na mieście. Nie wiem czemu.
Zawsze mówił, że woli tak prywatnie w domu, albo u mnie, lub u niego. Jest to
na pewno zastanawiające. A właśnie. Muszę mu napisać, że jutro wylatuję z
Sophie na tydzień do Los Angeles. Dobra już to robię. „Hej Harry xx Jutro z
Sophie lecimy na tydzień do Los Angeles, do rodzinki. Zapomniałam Ci
powiedzieć. Widzimy się zatem dziś u Ciebie? T. xx”. Nie musiałam długo czekać
na odpowiedź. „Tak. Przyjadę po Ciebie o 6pm. H. xx”. Odpisałam mu, że się
zgadzam. Nagle do pokoju przyszła Sophie.
- Cześć kochana! – powiedziała. – Idziemy na chwilę na
miasto?
- No spoko. Muszę coś sobie kupić, bo Harry po mnie dziś wpada.
- Mmm. Kolejna randka. Spoko, spoko. Pomogę Ci coś wybrać. A mówiłaś mu już, że jutro wylatujemy? – zapytała.
- Tak. Właściwie napisałam mu przed chwilą sms, bo kompletnie o tym zapomniałam.
- Mhm. Mimo wszystko, dobrze że o tym wie. – powiedziała Sophie. – Teraz już chodźmy.
Szybko poszłyśmy się przebrać do pokoi. Ja w to, a Sophie w to.
- No spoko. Muszę coś sobie kupić, bo Harry po mnie dziś wpada.
- Mmm. Kolejna randka. Spoko, spoko. Pomogę Ci coś wybrać. A mówiłaś mu już, że jutro wylatujemy? – zapytała.
- Tak. Właściwie napisałam mu przed chwilą sms, bo kompletnie o tym zapomniałam.
- Mhm. Mimo wszystko, dobrze że o tym wie. – powiedziała Sophie. – Teraz już chodźmy.
Szybko poszłyśmy się przebrać do pokoi. Ja w to, a Sophie w to.
Na mieście nie siedziałyśmy długo. Jakoś szybko wybrałyśmy
to co nam się podoba. Sophie doradziła mi, żebym kupiła sobie sukienkę, mimo że
nie przepadam za noszeniem tego typu rzeczy. Ona z resztą też nie, dlatego
musiała sobie też kupić żebym nie była sama. Po powrocie do domu zaczęłam się
szykować na przyjazd Hazzy. Dochodziła 18 (6pm.) więc wsunęłam się w nowo
kupiony strój i wyszłam z pokoju.
- O kochana. Wiedziałam, że będziesz wyglądała nieziemsko! –
krzyknęła Sophie z uśmiechem na twarzy. – Pamiętaj nie wróć za późno, bo z rana
mamy samolot!
- Dobrze siostro! Jak coś daj znać smsem. Wiesz, że mogę się zatracić w jego zielonych tęczówkach.
- No tak. Jesteś do tego zdolna. Wiem o tym. Dam Ci znać, jak coś.
- Dobrze siostro! Jak coś daj znać smsem. Wiesz, że mogę się zatracić w jego zielonych tęczówkach.
- No tak. Jesteś do tego zdolna. Wiem o tym. Dam Ci znać, jak coś.
Na podwórko zajechał samochód. I wyszedł z niego Harry.
*oczami Hazzy *
Byłem zestresowany. Im bardziej ją poznawałem, tym mocniej się w niej zakochiwałem. Nie wiedziałem jednak jak jej to powiedzieć. Nie chodzi mi oczywiście o uczucia, bo o nich powiem jej dziś, ale o to, kim jestem, że należę do One Direction. Nawet nie zauważyłem jak doszedłem do drzwi jej domu. Pośpiesznie nacisnąłem dzwonek. W drzwiach stanęła Sophie z przeogromnym i uroczym uśmiechem.
- Hej Sophie! – powiedziałem i przytuliłem ją na powitanie. Była równie wspaniałą osobą jak Tori i cały czas siedząc z chłopakami w domu myślałem jak tu by ją można było spiknąć z Niallem.
- Witaj przystojniaku – odpowiedziała ze śmiechem. – Tori!!!!!!! Twój książę z bajki przyjechał swoim metalowym rumakiem.
- Tak, wiem kochana. Już idę. – krzyknęła Tori, bodajże z kuchni.
Byłem zestresowany. Im bardziej ją poznawałem, tym mocniej się w niej zakochiwałem. Nie wiedziałem jednak jak jej to powiedzieć. Nie chodzi mi oczywiście o uczucia, bo o nich powiem jej dziś, ale o to, kim jestem, że należę do One Direction. Nawet nie zauważyłem jak doszedłem do drzwi jej domu. Pośpiesznie nacisnąłem dzwonek. W drzwiach stanęła Sophie z przeogromnym i uroczym uśmiechem.
- Hej Sophie! – powiedziałem i przytuliłem ją na powitanie. Była równie wspaniałą osobą jak Tori i cały czas siedząc z chłopakami w domu myślałem jak tu by ją można było spiknąć z Niallem.
- Witaj przystojniaku – odpowiedziała ze śmiechem. – Tori!!!!!!! Twój książę z bajki przyjechał swoim metalowym rumakiem.
- Tak, wiem kochana. Już idę. – krzyknęła Tori, bodajże z kuchni.
Nagle moim oczom pokazała się w całej swojej okazałości
Tori. Wyglądała zabójczo. Gdyby szła z kimś innym na randkę chyba zabiłbym tego
faceta z zazdrości.
- Wow! Tori. Wyglądasz … umm… no wiesz .. przepięknie! – wybełkotałem.
- Dziękuję Harry. Ty również wyglądasz bardzo korzystnie. – uśmiechnęła się i podeszła bliżej.
Ja nie czekając objąłem ją w pasie i pocałowałem w policzek. Widziałem tylko jak Sophie prawie skakała z radości.
- Dobra idźcie już! – krzyknęła w końcu Sophie. – Starczy tych czułości w drzwiach! Pa. Tylko pamiętaj Tori, jutro!
- Tak pamiętam! Pa. – odpowiedziała Tori.
- Pa Sophie. – pożegnałem się z dziewczyną.
- Wow! Tori. Wyglądasz … umm… no wiesz .. przepięknie! – wybełkotałem.
- Dziękuję Harry. Ty również wyglądasz bardzo korzystnie. – uśmiechnęła się i podeszła bliżej.
Ja nie czekając objąłem ją w pasie i pocałowałem w policzek. Widziałem tylko jak Sophie prawie skakała z radości.
- Dobra idźcie już! – krzyknęła w końcu Sophie. – Starczy tych czułości w drzwiach! Pa. Tylko pamiętaj Tori, jutro!
- Tak pamiętam! Pa. – odpowiedziała Tori.
- Pa Sophie. – pożegnałem się z dziewczyną.
*oczami Tori *
Wyglądał bardzo męsko w tej nie dopiętej koszuli, w tych nieogarniętych lokach i z tym zabójczym uśmiechem. A jak pachniał. Przecudownie, po prostu nieziemsko. Jak mnie przytulał to miałam dreszcze. W tym chłopaku jest coś takiego, co po prostu działa na mnie jak magnes. Rozmyślałam tak całą drogę do jego domu. Gdy weszliśmy do środka wszędzie było ciemno. Harry zaprowadził mnie do salonu, na środku którego był stolik z nakryciami dla dwojga, a cały salon oświetlony był tylko świecami. Było tak romantycznie. *_* Usiedliśmy do stołu, a Harry pilotem włączył cichą melodię. Po głębszym wsłuchaniu usłyszałam moją ukochaną piosenkę Eda „Kiss me”.
- Pamiętałeś! – powiedziałam zaskoczona.
- Jak mógłbym zapomnieć – odparł zadowolony.
Po zjedzonej, przepysznej, kolacji Harry zaproponował taniec. Zgodziłam się od razu, bylebym mogła poczuć znowu jego zapach i oddech. Tańczyliśmy przez chwilę, gdy chłopak przybliżył swoją głowę do mojego ucha i wyszeptał:
- Od chwili, gdy Cię ujrzałem mój świat stanął do góry dnem. Wydaje mi się, że Cię …. Kocham. Tak Tori, kocham Cię.
Jego wargi musnęły moje ucho i znowu poczułam motyle brzuchu, a serce zaczęło bić mi o wiele mocniej niż zwykle. W sumie waliło jak oszalałe. Czy ja dobrze zrozumiałam. On powiedział, że mnie kocha. O mój Boże! Co ja mam zrobić. Dobra, już wiem. Spojrzałam mu głęboko w jego przepiękne zielone tęczówki. W końcu zbliżyłam moją twarz i musnęłam jego usta. Po chwili Harry odwzajemnił moje muśnięcie. Nagle zmieniło się to w namiętne pocałunki. Było cudownie, choć wiedziałam, że zbyt długie trwanie w tym przecudownym stanie może doprowadzić nas do czegoś, czego jeszcze bym nie chciała. Za wcześnie na to. Musiałam przestać, choć jego usta smakowały wspaniale.
- Ja Ciebie też Harry. – powiedziałam – Też Cię kocham.
Chłopak uśmiechnął się zniewalająco.
Wyglądał bardzo męsko w tej nie dopiętej koszuli, w tych nieogarniętych lokach i z tym zabójczym uśmiechem. A jak pachniał. Przecudownie, po prostu nieziemsko. Jak mnie przytulał to miałam dreszcze. W tym chłopaku jest coś takiego, co po prostu działa na mnie jak magnes. Rozmyślałam tak całą drogę do jego domu. Gdy weszliśmy do środka wszędzie było ciemno. Harry zaprowadził mnie do salonu, na środku którego był stolik z nakryciami dla dwojga, a cały salon oświetlony był tylko świecami. Było tak romantycznie. *_* Usiedliśmy do stołu, a Harry pilotem włączył cichą melodię. Po głębszym wsłuchaniu usłyszałam moją ukochaną piosenkę Eda „Kiss me”.
- Pamiętałeś! – powiedziałam zaskoczona.
- Jak mógłbym zapomnieć – odparł zadowolony.
Po zjedzonej, przepysznej, kolacji Harry zaproponował taniec. Zgodziłam się od razu, bylebym mogła poczuć znowu jego zapach i oddech. Tańczyliśmy przez chwilę, gdy chłopak przybliżył swoją głowę do mojego ucha i wyszeptał:
- Od chwili, gdy Cię ujrzałem mój świat stanął do góry dnem. Wydaje mi się, że Cię …. Kocham. Tak Tori, kocham Cię.
Jego wargi musnęły moje ucho i znowu poczułam motyle brzuchu, a serce zaczęło bić mi o wiele mocniej niż zwykle. W sumie waliło jak oszalałe. Czy ja dobrze zrozumiałam. On powiedział, że mnie kocha. O mój Boże! Co ja mam zrobić. Dobra, już wiem. Spojrzałam mu głęboko w jego przepiękne zielone tęczówki. W końcu zbliżyłam moją twarz i musnęłam jego usta. Po chwili Harry odwzajemnił moje muśnięcie. Nagle zmieniło się to w namiętne pocałunki. Było cudownie, choć wiedziałam, że zbyt długie trwanie w tym przecudownym stanie może doprowadzić nas do czegoś, czego jeszcze bym nie chciała. Za wcześnie na to. Musiałam przestać, choć jego usta smakowały wspaniale.
- Ja Ciebie też Harry. – powiedziałam – Też Cię kocham.
Chłopak uśmiechnął się zniewalająco.
Resztę wspólnego czasu spędziliśmy to wtuleni w siebie, to
całując się. Wiadomo jak to zakochani. Nawet nie zauważyłam, jak minęła północ. Uświadomiłam to sobie dopiero,
gdy Sophie wysłała mi sms: „Tori! Czas na Ciebie. Wracaj jak najszybciej do
domu. O 8 rano wylot, więc o 6:30 popudka.” Tak brzmiały słowa Sophie. Musiałam
iść. Powiedziałam Hazzie, że już na mnie pora i czy mógłby mnie odwieźć.
- Tak oczywiście. – odparł ze smutkiem. – Szkoda, że musisz już iść.
Chłopak najwyraźniej posmutniał, co i mnie przybiło. Całą drogę siedział cicho. Dopiero pod domem wydukał:
- Pa Tori!
- Przecież lecę tam tylko na tydzień. Nie bądź taki smutny. – odparłam.
- Tak wiem, ale będę tęsknił.
- Oj, ja też głuptasie.
Podeszłam do niego i pocałowałam na pożegnanie. Hazza nie chciał kończyć pocałunku. Staliśmy wtuleni w siebie non stop się całując jakieś dobre 5 minut. W końcu powiedziałam:
- Muszę już iść, bo jutro nie wstanę. Jestem wielkim śpiochem i wiem dobrze, że wstanie o tak wczesnej porze będzie dla mnie koszmarem.
- Tak wiem. Jesteśmy w tym podobni. Dobrze wiesz, że też lubię długo spać. No dobra uciekaj myszko. – powiedział uroczo Harry i jeszcze raz mnie pocałował.
- Zadzwonię jak dolecę. – powiedziałam i wysłałam mu całusa będąc już przy drzwiach.
- Tak oczywiście. – odparł ze smutkiem. – Szkoda, że musisz już iść.
Chłopak najwyraźniej posmutniał, co i mnie przybiło. Całą drogę siedział cicho. Dopiero pod domem wydukał:
- Pa Tori!
- Przecież lecę tam tylko na tydzień. Nie bądź taki smutny. – odparłam.
- Tak wiem, ale będę tęsknił.
- Oj, ja też głuptasie.
Podeszłam do niego i pocałowałam na pożegnanie. Hazza nie chciał kończyć pocałunku. Staliśmy wtuleni w siebie non stop się całując jakieś dobre 5 minut. W końcu powiedziałam:
- Muszę już iść, bo jutro nie wstanę. Jestem wielkim śpiochem i wiem dobrze, że wstanie o tak wczesnej porze będzie dla mnie koszmarem.
- Tak wiem. Jesteśmy w tym podobni. Dobrze wiesz, że też lubię długo spać. No dobra uciekaj myszko. – powiedział uroczo Harry i jeszcze raz mnie pocałował.
- Zadzwonię jak dolecę. – powiedziałam i wysłałam mu całusa będąc już przy drzwiach.
Harry pomachał mi na pożegnanie i odjechał. Ja weszłam do
domu i w wielkim pośpiechu poszłam spać. Przecież, za niecałe 6 godzin będę
musiała wstać. Masakra!
Rano Sophie zerwała mnie z łóżka. Byłam wykończona, ale non
stop miałam na ustach smak Hazzy. Naprawdę cudowne uczucie. Miałam niewiele
czasu na przygotowanie do wylotu. Szybko zrobiłam co potrzeba w łazience,
ubrałam się w to i zeszłam na dół. Czekała tam na mnie Sophie ze śniadaniem. Jak
zwykle wyglądała ślicznie i mała na sobie taką stylizację. Zjadłam i ruszyłyśmy
na lotnisko. Samolot był punktualnie podstawiony i wyleciałyśmy równo o 8 do
Los Angeles.
*oczami Hazzy *
Wróciłem do domu, chłopaki przyjechali zaraz jak tylko wyszedłem odwieźć Tori. Ugadywaliśmy się, żeby gdzieś wychodzili jak miała do mnie przyjść. Prawdę mówiąc powinienem jej powiedzieć,że jestem w zespole, ale nie potrafię. Z moich przemyśleń wyrwał mnie Liam.
- Cześć! Jak po randce z Victorią? – zapytał szczęśliwy.
- Umm… no spoko. W sumie dużo się działo. Wiesz.. no ..
- Aha, rozumiem o co chodzi. Czyli jesteście oficjalnie ze sobą, tak?
- No .. tak.
- A powiedziałeś jej o One Direction, czy dalej z tym zwlekasz? – zapytał teraz już poważnie.
Przybiegła pozostała 3 i czekała na tą w sumie najważniejszą odpowiedź.
- Więc? – zapytał Zayn.
- Ee. Widać to w jego oczach, ze nie mówił. – odparł Louis. – W sumie czego tu się bać. Przecież nie zerwie z Tobą tylko dlatego, że jesteś w 1D. Błagam Cię, miliony fanek o tym marzy.
- No właśnie wiem, ale się boję jej to powiedzieć.
- Niby dlaczego? – zdziwił się Niall. – Jak kocha to poradzi sobie ze wszystkm.
Wszyscy oniemieli i spojrzeli na Nialla.
- No co? – odparł. – Wiem co mówię.
- Dokładnie, Niall ma rację. Musisz jej to powiedzieć jak najszybciej. Lepiej żeby się nie dowiedziała od kogoś innego. – dodał Liam.
- Jutro masz jej powiedzieć. – odparł Zayn.
- Ale ona jedzie do Ameryki do rodziny na tydzień. Jutro rano.
- Oo, no to masz problem. Nie możesz smsem, bo to nie wypada. – powiedzieli zgodnie.
- Dobra chłopaki, chodźmy spać. – odparł Niall. – Nie ma co gadać. Jest już późno. Jutro to ogarniemy z Harrym.
Po słowach Nialla wszyscy poszli spać. Ja również. Byłem tym wszystkim zmęczony, bo wiedziałem, że mają rację. Postanowiłem, że zaraz po jej przyjeździe powiem jej prawdę.
Wróciłem do domu, chłopaki przyjechali zaraz jak tylko wyszedłem odwieźć Tori. Ugadywaliśmy się, żeby gdzieś wychodzili jak miała do mnie przyjść. Prawdę mówiąc powinienem jej powiedzieć,że jestem w zespole, ale nie potrafię. Z moich przemyśleń wyrwał mnie Liam.
- Cześć! Jak po randce z Victorią? – zapytał szczęśliwy.
- Umm… no spoko. W sumie dużo się działo. Wiesz.. no ..
- Aha, rozumiem o co chodzi. Czyli jesteście oficjalnie ze sobą, tak?
- No .. tak.
- A powiedziałeś jej o One Direction, czy dalej z tym zwlekasz? – zapytał teraz już poważnie.
Przybiegła pozostała 3 i czekała na tą w sumie najważniejszą odpowiedź.
- Więc? – zapytał Zayn.
- Ee. Widać to w jego oczach, ze nie mówił. – odparł Louis. – W sumie czego tu się bać. Przecież nie zerwie z Tobą tylko dlatego, że jesteś w 1D. Błagam Cię, miliony fanek o tym marzy.
- No właśnie wiem, ale się boję jej to powiedzieć.
- Niby dlaczego? – zdziwił się Niall. – Jak kocha to poradzi sobie ze wszystkm.
Wszyscy oniemieli i spojrzeli na Nialla.
- No co? – odparł. – Wiem co mówię.
- Dokładnie, Niall ma rację. Musisz jej to powiedzieć jak najszybciej. Lepiej żeby się nie dowiedziała od kogoś innego. – dodał Liam.
- Jutro masz jej powiedzieć. – odparł Zayn.
- Ale ona jedzie do Ameryki do rodziny na tydzień. Jutro rano.
- Oo, no to masz problem. Nie możesz smsem, bo to nie wypada. – powiedzieli zgodnie.
- Dobra chłopaki, chodźmy spać. – odparł Niall. – Nie ma co gadać. Jest już późno. Jutro to ogarniemy z Harrym.
Po słowach Nialla wszyscy poszli spać. Ja również. Byłem tym wszystkim zmęczony, bo wiedziałem, że mają rację. Postanowiłem, że zaraz po jej przyjeździe powiem jej prawdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz