Po niecałej godzinie drogi zajechałyśmy pod swój nowy, tylko
nasz, dom. Naprawdę nie potrafię opisać słowami naszego zadowolenia. Po prostu
ten dom jest cudowny, piękny i w ogóle.
- Ciekawe jaki jest w środku. – powiedziała Sophie. – Wchodzimy?
- Tak, tylko wjadę naszą audicą do garażu.
Podeszłyśmy do drzwi. Każda z nas trzymała komplet kluczy, ale jakoś nie wiedziałyśmy, która ma je otworzyć. W końcu Sophie powiedziała:
- Dobra Tori, otwieraj! Bo ja nie pamiętam jaki był kod do alarmu, a Ty masz lepszą pamięć!
- No tak, pamiętam go. Ale Ty też go musisz w końcu zapamiętać!
Wpisałam kod i weszłyśmy do środka. Po przejściu krótkim przedpokojem trafiłyśmy do kuchni, z niej do jadalni. Na prawo wchodziło się do łazienki dla gości, była prześliczna. Na lewo natomiast były schody, a trochę dalej przeogromny, jasny salon. Gdy go zobaczyłyśmy zaczęłyśmy tańczyć ze szczęścia!!
- Widzisz to co ja Sophie! – wrzeszczałam skacząc. – Widzisz!
- No widzę, widzę! Jest cudowny! Mamo, tato, ciociu, wujku, dziękuję!!!!! – krzyczała Sophie.
Naprawdę było cudownie. Stwierdziłyśmy, że pójdziemy do swoich pokojów, więc udałyśmy się po schodach w na górę. Naprzeciwko siebie były 2 pary drzwi, a dalej jeszcze jedne. Drzwi naprzeciwko siebie były podpisane. Po prawej nosiły nazwę Sophie, a po lewej Tori. Wiadomo, że rodzice sami je urządzali, więc woleli je podpisać.
- Ok, Sophie. Wchodzimy!
- No do zobaczenia za moment! – powiedziała Sophie.
Weszłam do pokoju z zamkniętymi oczami. Gdy je otworzyłam nawet nie mogłam krzyczeć. Było idealnie. Nawet lepiej niż idealnie. Mój pokój był cudowny. Na jego końcu po dwóch stronach były 2 pary drzwi. Jedne prowadziły do mojej nowej garderoby, drugie natomiast do najpiękniejszej na świecie, mojej i tylko mojej łazienki. Awwww. Cudownie.
- Ciekawe jaki jest w środku. – powiedziała Sophie. – Wchodzimy?
- Tak, tylko wjadę naszą audicą do garażu.
Podeszłyśmy do drzwi. Każda z nas trzymała komplet kluczy, ale jakoś nie wiedziałyśmy, która ma je otworzyć. W końcu Sophie powiedziała:
- Dobra Tori, otwieraj! Bo ja nie pamiętam jaki był kod do alarmu, a Ty masz lepszą pamięć!
- No tak, pamiętam go. Ale Ty też go musisz w końcu zapamiętać!
Wpisałam kod i weszłyśmy do środka. Po przejściu krótkim przedpokojem trafiłyśmy do kuchni, z niej do jadalni. Na prawo wchodziło się do łazienki dla gości, była prześliczna. Na lewo natomiast były schody, a trochę dalej przeogromny, jasny salon. Gdy go zobaczyłyśmy zaczęłyśmy tańczyć ze szczęścia!!
- Widzisz to co ja Sophie! – wrzeszczałam skacząc. – Widzisz!
- No widzę, widzę! Jest cudowny! Mamo, tato, ciociu, wujku, dziękuję!!!!! – krzyczała Sophie.
Naprawdę było cudownie. Stwierdziłyśmy, że pójdziemy do swoich pokojów, więc udałyśmy się po schodach w na górę. Naprzeciwko siebie były 2 pary drzwi, a dalej jeszcze jedne. Drzwi naprzeciwko siebie były podpisane. Po prawej nosiły nazwę Sophie, a po lewej Tori. Wiadomo, że rodzice sami je urządzali, więc woleli je podpisać.
- Ok, Sophie. Wchodzimy!
- No do zobaczenia za moment! – powiedziała Sophie.
Weszłam do pokoju z zamkniętymi oczami. Gdy je otworzyłam nawet nie mogłam krzyczeć. Było idealnie. Nawet lepiej niż idealnie. Mój pokój był cudowny. Na jego końcu po dwóch stronach były 2 pary drzwi. Jedne prowadziły do mojej nowej garderoby, drugie natomiast do najpiękniejszej na świecie, mojej i tylko mojej łazienki. Awwww. Cudownie.
~~ oczami Sophie ~~
Pokój był wspaniały. Taki, o jakim zawsze marzyłam.
Najwspanialszy na świecie. Miał również 2 dodatkowe pary drzwi. Jak się okazało
jedne prowadzą do garderoby, a drugie do cudownej łazienki, zrobionej tylko dla
mnie. Cudownie. Kocham moich rodziców. Ciekawe jak tam u Tori. Idę do niej
zobaczyć.
- Sophie! Sophie! – zawołałam. – Chcesz zobaczyć mój pokój?
Bo ja już nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć Twój!
- Tak! Idę kochanie! – odpowiedziała. – O jak cudownie! Wspaniały pokój! – krzyknęła. – Chodź teraz zobaczyć mój!
- No dawaj idziemy! – odparłam. – O kurwa! Cudo! Tak myślałam, że Twoi rodzice zrobią Ci obraz z paryską Wieżą Eiffla. Ha ha! Pięknie!
- Miałam nadzieję, że będę kiedyś miała taki obraz! Wydaje mi się, że im powiedziałaś co? – zapytała mnie Sophie.
- No tak. A Ty pewnie powiedziałaś o tym, że chcę mieć łóżko koło wielkiego okna co?
- Tak, tak. To moja sprawka.
- No i właśnie za to Cię kocham!
- Ja Ciebie też! – odpowiedziała Sophie i rzuciła się do uścisku.
- Sophie, wiesz co jeszcze są jedne drzwi tam dalej. – powiedziałam.
- Wiem, właśnie zauważyłam jak wchodziłyśmy na górę. – odparła.
- Chodź, zobaczymy co za nimi się kryje.
- Ok.
Gdy otworzyłyśmy drzwi nie mogłyśmy po raz kolejny uwierzyć własnym oczom! Pokój był podzielony na 2 części. W jednej znajdowało się studio nagraniowe razem z instrumentami, na których każda z nas grała, a mianowicie pianino (na którym grałyśmy obie), saksofon i gitara tylko dla mnie oraz skrzypce i wiolonczela dla Sophie. Oczywiście wszystko było jak w profesjonalnym studiu. W drugiej części znajdował się pokój do nauki. Pełen książek związanych z naszą medycyną, a także 2 biurka.
- Wow! Ja pierdole! No nie wiem jak my się rodzicom za to odwdzięczymy! – powiedziałam.
- Bez kitu. – odpowiedziała Sophie.
- Dobra chyba wystarczy nam tych wrażeń na dziś. Jest już dość późno. Chodźmy coś zjeść na dół i lecimy spać. Jutro przecież koncert Eda i nie możemy być nie wyspane. Może z rana pójdziemy na małe zakupy, co Ty na to Sophie? – spytałam.
- Dobry pomysł. A teraz chodźmy.
- Tak! Idę kochanie! – odpowiedziała. – O jak cudownie! Wspaniały pokój! – krzyknęła. – Chodź teraz zobaczyć mój!
- No dawaj idziemy! – odparłam. – O kurwa! Cudo! Tak myślałam, że Twoi rodzice zrobią Ci obraz z paryską Wieżą Eiffla. Ha ha! Pięknie!
- Miałam nadzieję, że będę kiedyś miała taki obraz! Wydaje mi się, że im powiedziałaś co? – zapytała mnie Sophie.
- No tak. A Ty pewnie powiedziałaś o tym, że chcę mieć łóżko koło wielkiego okna co?
- Tak, tak. To moja sprawka.
- No i właśnie za to Cię kocham!
- Ja Ciebie też! – odpowiedziała Sophie i rzuciła się do uścisku.
- Sophie, wiesz co jeszcze są jedne drzwi tam dalej. – powiedziałam.
- Wiem, właśnie zauważyłam jak wchodziłyśmy na górę. – odparła.
- Chodź, zobaczymy co za nimi się kryje.
- Ok.
Gdy otworzyłyśmy drzwi nie mogłyśmy po raz kolejny uwierzyć własnym oczom! Pokój był podzielony na 2 części. W jednej znajdowało się studio nagraniowe razem z instrumentami, na których każda z nas grała, a mianowicie pianino (na którym grałyśmy obie), saksofon i gitara tylko dla mnie oraz skrzypce i wiolonczela dla Sophie. Oczywiście wszystko było jak w profesjonalnym studiu. W drugiej części znajdował się pokój do nauki. Pełen książek związanych z naszą medycyną, a także 2 biurka.
- Wow! Ja pierdole! No nie wiem jak my się rodzicom za to odwdzięczymy! – powiedziałam.
- Bez kitu. – odpowiedziała Sophie.
- Dobra chyba wystarczy nam tych wrażeń na dziś. Jest już dość późno. Chodźmy coś zjeść na dół i lecimy spać. Jutro przecież koncert Eda i nie możemy być nie wyspane. Może z rana pójdziemy na małe zakupy, co Ty na to Sophie? – spytałam.
- Dobry pomysł. A teraz chodźmy.
Wstałyśmy o 11. Tak to nasza ulubiona godzina do wstawania.
Ogarnęłyśmy się w naszych łazienkach. Poszłam do mojej garderoby i wybrałam coś takiego. Zrobiłam delikatny make-up czyli jak zawsze, pomalowałam tylko oczy i
wyszłam z pokoju. Równo ze mną z pokoju wyskoczyła Sophie, ubrana w swoją
ulubioną stylizację. Wyglądała ślicznie.
- Cześć słońce! – powiedziałam.
- Hej bejb! – podeszła i dała mi buziaka w policzek. – Chodź na dół zrobimy naleśniki i lecimy na zakupy.
- Ok, chodźmy.
- Cześć słońce! – powiedziałam.
- Hej bejb! – podeszła i dała mi buziaka w policzek. – Chodź na dół zrobimy naleśniki i lecimy na zakupy.
- Ok, chodźmy.
Koło godziny 13 czyli na angielski czas 1pm pozamykałyśmy
nasz dom i pojechałyśmy do miasta. Musiałyśmy kupić sobie coś nowego na
koncert, no a jak. Prawdę mówiąc nie przepadamy za robieniem zakupów, może
bardziej za łażeniem po sklepach kiedy jest pełno ludzi, bo wydaje się nam, że
non stop się na nas gapią. Potem zjadłyśmy na mieście obiad i wróciłyśmy do
domu, żeby przygotować się na koncert jednego z naszych ulubionych wokalistów
Eda Sheerana.
- Koncert zaczyna się o 19. Więc mamy godzinę na
przygotowanie no i kolejne pół godziny na dojazd, żeby być przed czasem. –
powiedziała Sophie.
- Dobra to idziemy się szykować. – odpowiedziałam.
Dokładnie po godzinie byłyśmy gotowe. Ja byłam ubrana w to, a Sophie w to.
- Ślicznie wyglądasz mój kierowco. – zaczęła Sophie.
- Ty również, księżniczko. – powiedziałam. – Musisz zrobić sobie to prawo jazdy leniuchu! Przecież nie będę non stop Cię woziła kochana.
- No wiem, zapiszę się na kurs! Mam nadzieję, że zdam tak jak Ty za pierwszym razem!
- Ha ha, wiesz miałam szczęście. – zaśmiałam się. – Dobra jedziemy, bo się spóźnimy.
- Przecież mamy bilety VIP.
- No wiem, ale żeby nie było, że VIP i się spóźniają. Chodźmy.
- W sumie racja. Idziemy. – śmiała się Sophie.
- Dobra to idziemy się szykować. – odpowiedziałam.
Dokładnie po godzinie byłyśmy gotowe. Ja byłam ubrana w to, a Sophie w to.
- Ślicznie wyglądasz mój kierowco. – zaczęła Sophie.
- Ty również, księżniczko. – powiedziałam. – Musisz zrobić sobie to prawo jazdy leniuchu! Przecież nie będę non stop Cię woziła kochana.
- No wiem, zapiszę się na kurs! Mam nadzieję, że zdam tak jak Ty za pierwszym razem!
- Ha ha, wiesz miałam szczęście. – zaśmiałam się. – Dobra jedziemy, bo się spóźnimy.
- Przecież mamy bilety VIP.
- No wiem, ale żeby nie było, że VIP i się spóźniają. Chodźmy.
- W sumie racja. Idziemy. – śmiała się Sophie.
Dotarłyśmy na miejsce. Stanęłyśmy w sporej, ale nie ogromnej
kolejce i czekałyśmy z niecierpliwością, aż przyjdzie nasza kolej. Po paru
minutach byłyśmy już przed wejściem.
- Witam panie. Bilety poproszę. – powiedział ochroniarz. – Bilet VIP. Tędy proszę, kolega panie zaprowadzi, ponieważ wchodzi się z drugiej strony. Miłej zabawy.
- Dziękujemy! – powiedziałyśmy razem.
Ochroniarz zaprowadził nas na miejsce. Nie minęło 10 minut, a koncert się zaczął. Było świetnie. Ed wiadomo jak to on śpiewał jak zwykle cudownie. Zabawa była wspaniała. Poznałyśmy z Sophie kilku nowych ludzi. Naprawdę bardzo mili. Nagle ktoś niechcący na mnie wpadł.
- Przepraszam Cię najmocniej. Nie chciałem Cię popchnąć. Przepraszam! – mówił przestraszony chłopak o kręconych włosach. – Czy nic Ci się nie stało? Jeszcze raz przepraszam.
Pomógł mi wstać i jeszcze raz zapytał, bo na poprzednie pytanie nie odpowiedziałam.
- Wszystko ok?
- Tak, spoko. Nic się nie stało. – odpowiedziałam.
- Uff. Całe szczęście. Harry jestem. – wymamrotał.
- Cześć. Miło Cię poznać. Tori, a to moja najlepsza przyjaciółka, a zarazem kuzynka Sophie. – powiedziałam wskazując na Sophie.
- Miło mi. Skoro już tak przedstawiamy swoich towarzyszy to ja też Wam kogoś przedstawię. To moja starsza siostra Gemma. – wskazał na nią Harry.
- Hej. Ja jestem Tori, a to Sophie. – odpowiedziałam z uśmiechem. – Widzę, że też jesteście fanami Eda. Która piosenka jest Twoją ulubioną Harry? – zapytałam.
- „Give me Love” – odpowiedział zadowolony – A Twoja jeżeli można wiedzieć?
Właśnie w tym momencie Ed zaczął ją grać.
- To jest moja ulubiona. – powiedziałam i zaczęłam śpiewać razem z Edem.
- „Kiss me” – odparł Harry – też ją lubię, masz dobry gust.
- Dziękuję. – powiedziałam i śpiewałam dalej.
Harry nie chciał mi przeszkadzać. Zerkał tylko na mnie co chwilę i wsłuchiwał się w mój głos.
- „Your heart against my chest, your lips pressed to my neck” … - śpiewałam.
Czułam się jak bym była zahipnotyzowana. Po prostu ta piosenka tak na mnie działała. Niestety była ona ostatnią podczas koncertu. Gdy Ed przestał grać Harry zagadał do mnie znowu.
- Tori, wiem, że znamy się zaledwie kilka minut, ale czy możemy się wymienić numerami telefonu?
- Jasne. Jeżeli chcesz. – odparłam.
- Ja też bym chciała. – powiedziała Gemma.
- Spoko.
Razem z Sophie wymieniliśmy się z Harrym i Gemmą numerami. Pożegnałyśmy się z nowymi znajomymi i poszłyśmy po autograf i zdjęcie Eda. Udało się. Mamy zdjęcie i autograf. No to teraz możemy lecieć do domu. Po powrocie nie marzyłyśmy o niczym innym jak tylko o ciepłym łóżku i śnie.
Nie miałyśmy pojęcia, że Harry to ten, za którym piszczą nasze siostry.
- Witam panie. Bilety poproszę. – powiedział ochroniarz. – Bilet VIP. Tędy proszę, kolega panie zaprowadzi, ponieważ wchodzi się z drugiej strony. Miłej zabawy.
- Dziękujemy! – powiedziałyśmy razem.
Ochroniarz zaprowadził nas na miejsce. Nie minęło 10 minut, a koncert się zaczął. Było świetnie. Ed wiadomo jak to on śpiewał jak zwykle cudownie. Zabawa była wspaniała. Poznałyśmy z Sophie kilku nowych ludzi. Naprawdę bardzo mili. Nagle ktoś niechcący na mnie wpadł.
- Przepraszam Cię najmocniej. Nie chciałem Cię popchnąć. Przepraszam! – mówił przestraszony chłopak o kręconych włosach. – Czy nic Ci się nie stało? Jeszcze raz przepraszam.
Pomógł mi wstać i jeszcze raz zapytał, bo na poprzednie pytanie nie odpowiedziałam.
- Wszystko ok?
- Tak, spoko. Nic się nie stało. – odpowiedziałam.
- Uff. Całe szczęście. Harry jestem. – wymamrotał.
- Cześć. Miło Cię poznać. Tori, a to moja najlepsza przyjaciółka, a zarazem kuzynka Sophie. – powiedziałam wskazując na Sophie.
- Miło mi. Skoro już tak przedstawiamy swoich towarzyszy to ja też Wam kogoś przedstawię. To moja starsza siostra Gemma. – wskazał na nią Harry.
- Hej. Ja jestem Tori, a to Sophie. – odpowiedziałam z uśmiechem. – Widzę, że też jesteście fanami Eda. Która piosenka jest Twoją ulubioną Harry? – zapytałam.
- „Give me Love” – odpowiedział zadowolony – A Twoja jeżeli można wiedzieć?
Właśnie w tym momencie Ed zaczął ją grać.
- To jest moja ulubiona. – powiedziałam i zaczęłam śpiewać razem z Edem.
- „Kiss me” – odparł Harry – też ją lubię, masz dobry gust.
- Dziękuję. – powiedziałam i śpiewałam dalej.
Harry nie chciał mi przeszkadzać. Zerkał tylko na mnie co chwilę i wsłuchiwał się w mój głos.
- „Your heart against my chest, your lips pressed to my neck” … - śpiewałam.
Czułam się jak bym była zahipnotyzowana. Po prostu ta piosenka tak na mnie działała. Niestety była ona ostatnią podczas koncertu. Gdy Ed przestał grać Harry zagadał do mnie znowu.
- Tori, wiem, że znamy się zaledwie kilka minut, ale czy możemy się wymienić numerami telefonu?
- Jasne. Jeżeli chcesz. – odparłam.
- Ja też bym chciała. – powiedziała Gemma.
- Spoko.
Razem z Sophie wymieniliśmy się z Harrym i Gemmą numerami. Pożegnałyśmy się z nowymi znajomymi i poszłyśmy po autograf i zdjęcie Eda. Udało się. Mamy zdjęcie i autograf. No to teraz możemy lecieć do domu. Po powrocie nie marzyłyśmy o niczym innym jak tylko o ciepłym łóżku i śnie.
Nie miałyśmy pojęcia, że Harry to ten, za którym piszczą nasze siostry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz