poniedziałek, 16 lipca 2012

Tłumacz się kochanie


Lot minął bardzo szybko, pewnie dlatego, że ¾ czasu przespałam. Byłam trochę przybita tym, że Harry nie powiedział mi od razu prawdy, a poza tym już tęskniłam za rodzinką. Sophie wzięła mnie za rękę i poszłyśmy po bagaże. Później udałyśmy się szybko do taksówek. Jedna z nich przywiozła nas do domu.
- W końcu dom. – powiedziała Sophie. – Szkoda, że nie ma Matta i Travisa. Byłoby weselej.
- No, prawdę mówisz. – odparłam. – Dobrze, że mam Ciebie.
- Wzajemnie kochanie.
Sophie przytuliła mnie mocno.
- W sumie zyskałyśmy 8h więc jest północ. – powiedziała Sophie. – Jestem zmęczona, a Ty?
- Ja tak średnio, ale raczej też pójdę spać.
- No to chodźmy.
Obudziłam się koło 9. Nowy rekord, ale na pewno tylko dlatego, że spałam w samolocie. Sophie jeszcze spała. Poszłam do kuchni i zrobiłam śniadanie. Siedząc w piżamie i czekając na Sophie zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam. W drzwiach stało 4 chłopaków.
- Hej. Jesteśmy 1D. A Ty Tori, czy Sophie?
- Tori. – odpowiedziałam oszołomiona tym zdarzeniem.
- Wpuścisz nas do środka, czy mamy stać w drzwiach. – powiedział jeden z nich.
- Przepraszam za kolegę. – szybko dodał drugi.
- Nie, no oczywiście proszę wchodźcie.
Nagle ujrzałam Hazzę. Stał na samym końcu. Schowany za pozostałą czwórką.
- O, Harry. No tak sory, zapomniałam napisać, że już wiem o tym. – powiedziałam dosyć szorstko.
- Umm.. ja.. chciałem Ci powiedzieć, ale nie wiedziałem jak.. – wybełkotał Harry.
- Nie wiedziałeś? Proszę Cię. Wystarczyło powiedzieć: „Tori jestem członkiem zespołu One Direction. Zrozum kocham to, kocham też Ciebie i nie zrezygnuję ani z tego, ani z Ciebie”. Chyba nic prostszego. Nie jestem idiotką, żeby ukochanemu facetowi zabraniać robić coś co kocha. Przecież to, że nie słuchałam jak dotąd Waszej muzyki nie oznaczało, że nie lubię 1D. Moja młodsza siostra za Wami szaleje, a ja nie robię tego co ona, dlatego Was nie słuchałam. Jak bym jako pierwsza Was znalazła, to na pewno byłabym fanką, bo wczoraj słyszałam Waszą piosenkę i macie na serio świetne głosy. Mówiłeś, że nasz związek ma opierać się na szczerości i zaufaniu. Gdzie była ta szczerość? Czemu nie powiedziałeś od razu?
- Wow. Ale się rozgadała. – powiedział jeden. – Ale Harry, Tori dobrze mówi.
- No ja wiem… przepraszam. Wybaczysz? – powiedział patrząc mi prosto w oczy Harry.
Te jego zniewalające zielone tęczówki. Cholera jasna czemu są takie śliczne te jego oczy!!!! Poza tym te loki, ten uśmiech! Kurwa no! Czemu on jest taki idealny. Nie mogę się na niego gniewać, ale na serio mnie wkurzył, tym ukrywaniem prawdy.
- Więc? – zapytał znowu.
- Więc co? Myślisz, że tak łatwo będzie?
- No, mam nadzieję. Bo nie wytrzymam bez Ciebie.
- Tak, tak. Jasne. Nie bierz mnie na litość. Tylko przysięgnij, że już zawsze będziesz ze mną szczery!
- Dobrze. Przysięgam myszko. J
- Myszko. Tęskniłam za tym. – powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Czyli ok? – zapytał jeden z czwórki.
- Tak. Ok. Może przedstawisz mi swoich przyjaciół kocie?
- Oczywiście. Kolejno: Louis Tomlinson, Liam Payne, Niall Horan i Zayn Malik. Przepraszam Zayn, że wymieniłem Cię jako ostatniego. Następnym razem będziesz pierwszy. – uśmiechnął się Harry do brązowookiego mulata.
- No dobrze Harry. Mam nadzieję. – odparł Zayn.
- Miło Was poznać. Victoria Carter, ale wolę Tori.
- Tori! Wstałaś już? – usłyszałam głos z góry.
- Tak skarbie. Jestem na dole.
Nagle pojawiła się Sophie w swojej piżamie i stanęła jak zamurowana.
- Chłopcy poznajcie, Sophie. – powiedziałam.
Sophie szybko wróciła do siebie i powiedziała:
- Miło mi. Sophie Walton. Kuzynka, a zarazem najlepsza przyjaciółka. – uśmiechnęła się uroczo.
- Hej! Sophie. – krzyknęli.
- Jestem Louis.
- Ja Niall.
- Zayn. Miło mi.
- Liam. Witaj. Miło Cię poznać.
*oczami Sophie *
Obudziły mnie jakieś rozmowy dochodzące z dołu. Postanowiłam sprawdzić, czy Tori już wstała. Krzyknęłam, a ona odpowiedziała. Postanowiłam wówczas zejść do niej na dół. Nagle moim oczom ukazała się 5 chłopaków. Jednego znałam, to Harry, a reszta jak wnioskuję to pozostali z zespołu. No faktycznie podobni do tych w TV. Gdy się przedstawili zaczęłyśmy z nimi rozmawiać. Są na serio śmieszni i słodcy. Szczególnie blondyn, Niall. Mega słodziak. Z nim najlepiej mi się rozmawiało.
*oczami Nialla *
Sophie była naprawdę urocza. Świetnie mi się z nią rozmawiało. Wydaje mi się, że bylibyśmy fajną parą. Dochodziło południe i wiedziałem, że zaraz będziemy się zmywać, dlatego jak najszybciej wymieniłem się z Sophie numerami telefonów. Nagle Liam powiedział:
- Dobra chłopaki. Czas na nas. Naprawdę bardzo miło się z Wami rozmawia. I już dobrze wiem, czemu Harry tak się w Tobie zakochał Tori, jesteś naprawdę super. Sophie też. Teraz musimy jechać do studia. Nagrywamy nowy album, więc musimy jechać pracować.
- No dobra. Zbieramy się. – odparł Zayn.
- Szkoda, że tak krótko byliście. – powiedziała Sophie patrząc na mnie.
- No właśnie. Wpadnijcie jeszcze. – powiedziała Tori.
- A chętnie, chętnie – odparł Louis.
- Dokładnie, bardzo chętnie. – powiedziałem.
*oczami Tori *
Zaczęli się zbierać i żegnać. Musieli iść do studia. Zaraz, zaraz. Przecież my mamy swoje studio i dodatkowy pokój dla gości. Nie mogłam tak szybko pożegnać się z Harrym, więc powiedziałam.
- A wasz menager nie zgodził by się na nagrywanie w domu?
- Coś Ty. – odrzekł Louis. – To musi być profesjonalne studio.
- Chodźcie za mną. Na momencik.
Zrobili tak, jak powiedziałam. Otworzyłam drzwi do naszego studia i zapytałam:
- A coś takiego nie jest profesjonalnym studiem?
- Ale jak to? To Wasze własne studio? – zapytali zdziwieni.
- Tak. Od dziecka śpiewamy i gramy. Mamy pokończone szkoły muzyczne I i II stopnia. No i rodzice zrobili nam taki prezent w nowym domu.
- To czemu nie idziecie na London Arts tylko na Medyczny?
- Bo jesteśmy strasznie nieśmiałe. Poza tym show business nie jest dla nas.
- Wow. Studio idealne. Która na czym gra? Bo o tym mi nie mówiłaś kochanie.– zapytał mój Harry.
- Ja pianino, saksofon i gitara. Sophie pianino, skrzypce i wiolonczela. J
- Zdolne bestie. – powiedział Louis. – Chwila, zadzwońmy do Paula, żeby przyjechał. W końcu tu jest profesjonalne studio.
- My pójdziemy się ubrać w normalne ciuchy. Nie będziemy cały dzień w piżamie przecież.
Wskoczyłam w swój ulubiony codzienny strój. To samo zrobiła Sophie. Chłopcy natomiast zadzwonili do swojego menagera i powiedzieli mu o wszystkim. Ich menager dojechał w zaledwie kilkanaście minut. Harry zbiegł na dół, by otworzyć mu drzwi.
- Co jest Harry? Co gadał Louis, jakie studio? Przecież to zwykły dom.
- Dobra Paul. Chodź za mną.
Na górę wszedł Harry, a za nim szedł ich menager.
- Paul poznaj, to moja dziewczyna Tori, a to jej kuzynka Sophie. – wskazał na nas Harry.
- Miło mi. Ale miało tu być jakieś studio, a nie dziewczyny.
- Tak się składa – ciągnął dalej Harry – że Tori i Sophie mają swoje studio, o tu. – wskazał otwierając drzwi.
- Faktycznie. Studio idealne. Instrumenty, miksery, mikrofony. Można pracować. A co wy dziewczyny uzdolnione muzycznie jesteście? – zapytał Paul.
- No w sumie tak, tylko że my bardzo nieśmiałe jesteśmy. – zaśmiała się Sophie.
- Aha. Może jednak coś nam zaprezentujecie. Co Wy na to?
- Hmm. Czemu nie. – powiedziałyśmy razem.
Weszłyśmy do studia. Wybrałyśmy piosenkę Emeli Sandé – „Next to me”. Jest żywa, więc można w niej połączyć wszystkie nasze instrumenty. Najpierw nagrałyśmy podkład. Potem zabrałyśmy się za dodanie naszych głosów. Po odsłuchaniu całości utworu jaki stworzyłyśmy, byłyśmy pod wielkim wrażeniem. Nigdy tak naprawdę nie potrafiłyśmy zrobić wszystkiego tak idealnie, jak teraz.
- Cudownie. – rzekł Paul. – Myślę, że będziecie dobrze brzmiały w jednej piosence chłopaków. Właśnie miałem zaproponować to jakiejś sławnej dziewczynie, ale lepiej będzie dać jakiś świeży, nigdzie nie słyszany damski wokal.
- Że co? – zapytałam zdziwiona. – My w ich piosence?
- Tak. Potrzeba nam damskiego wokalu, bo jedną piosenkę chłopaki napisali właśnie jako tak jakby rozmowę między kobietą, a mężczyzną.
- Aha. I myśli pan..
Nie zdążyłam skończyć zdania. Przerwał mi ich menager.
- Żaden pan, jak już to Paul, Tori.
- Dobrze. To myślisz, że my byśmy się nadawały?
- Jak najbardziej. – kiwnął głową.
Chłopcy zabrali się za nagrywanie, a my siedziałyśmy z Paulem i słuchałyśmy jak im wchodzi. Szczerze obie siedziałyśmy z otwartymi buziami, oczywiście w przenośni, bo serio, chłopcy brzmią razem jak również osobno idealnie. Mają świetne głosy. Naprawdę. Nie spodziewałam się tego. Poza tym widać, że kochają to co robią. W porze obiadowej przygotowałyśmy spaghetti, żeby wszyscy nabrali nowych sił do pracy. Nagrywanie trwało do północy. Tak, naprawdę. Paul przyjechał tu przed 1pm., a już północ. Czas leciał jak głupi. No wiadomo, jak w dobrym towarzystwie, to zawsze wszystko mija migiem.
- Już prawie 1 w nocy. – powiedział Paul. – Żona mnie poćwiartuje przez Was chłopaki.
- Ha ha. Nie przez nas. To Ty tak długo zawsze każesz nam pracować. A my kochając to co robimy, nie zważamy na czas. – podsumował Zayn.
- No w sumie racja. To ja uciekam. Wy też lepiej jedźcie do domu.
- Dobrze, zaraz.
- A właśnie. Można jeszcze jutro skorzystać ze studia dziewczyny? Ale tak od 6pm. Bo tu nie musimy się przepychać przez masę fanek przed wejściem do studia w centrum. To jak? – zapytał Paul.
- Jasne. Nie ma sprawy. – odpowiedziałyśmy zgodnie.
- No bo jeszcze ten kawałek z Wami trzeba nagrać. Dobra. To do jutra. W sumie do dzisiaj. Dobranoc.
Paul pojechał. Chłopaki też zaczęli się zbierać. Było już koło 2. Kto by pomyślał 1 dzień z nimi, a już tak mocno ich lubię i mam nadzieję, że oni mnie też. W sumie wnioskuję to z ilości uścisków, które od nich otrzymałam. Są naprawdę słodcy. Cała 5. No oczywiście Harry najbardziej, ale o gustach się nie dyskutuje. Ha ha! 
W końcu przyszedł czas na pożegnanie z moim ukochanym J. Harry podszedł do mnie i złapał mnie w talii. Pocałował mnie najpierw w policzek. Pachniał niesamowicie. Tak cudownie, zresztą jak zawsze. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i pocałowaliśmy się namiętnie. Nie wiem ile to trwało. Oderwaliśmy się od siebie, gdy Louis powiedział:
- Dobra gołąbki. Koniec tych czułości. Spać mi się chce szkrabie. Jedziemy do domu. – uśmiechnął się do mnie i pociągnął Hazzę za sobą. Zdążyłam tylko jeszcze raz pocałować go w policzek i pomachać na pożegnanie.
Spojrzałam na Sophie, która maślanymi oczami wpatrywała się w odchodzącego Nialla. Chłopak robił dosłownie to samo. Oj. Chyba coś się szykuje. Sophie chyba wpadła po uszy. Dobra, ale nie będę jej już dziś tym męczyła. Niech idzie spać.
- Dobranoc kochanie. – powiedziałam do Sophie całując ją w czoło.
Odwzajemniła buziaka i odpowiedziała:
- No dobranoc. Poza tym te chłopaki chyba coś w sobie mają przyciągającego, bo chyba jestem zauroczona w Niallu.
- Tak myślałam. Teraz idź spać skarbie.
- Dobranoc siostrzyczko.
- Dobranoc.





__________________________________________________
I jak się podoba?! Komentujcie :) Bardzo Was proszę.
Tori xx

2 komentarze: